Opowiem wam o zdradzie…
7/09/2015 autor: Alice
trzeba jakoś zacząć. A zaczyna się zwykle od początku , bo całość zwykle składa się ze swojego rozpoczęcia i ciągnie do swojego ostatecznego końca. Niestety, trochę się spóźniłam, przez co zacznę od środka, który może się okaże początkiem końca. Na pewno się nim okaże. Każda chwila jest początkiem jakiegoś końca.
Stan na wczoraj:
Mam chłopaka.
On, cóż, On powiedział "Kocham Cię, Alice".
On nie jest moim chłopakiem.
Niestety nie wiem, gdzie poszła moja Panna Moralność. Zostawiła kartkę: "Wyszłam, zaraz wracam" - tak, a ja naiwnie czekam. Już czwarty miesiąc.
Tak czy inaczej, to zdanie poruszyło mnie gdzieś za głęboko. Nie, żebym tego nie wiedziała. Wręcz przeciwnie wiedziałam to od dawna. Jeszcze przed naszą pierwszą nocą razem, czy mojej trzy dniowej wizycie u Niego. Po prostu widziałam i wiedziałam, za dużo, więcej niż powinnam. Spojrzenie pełne fascynacji, uwielbienia, zakochania w każdym geście. Wiedziałam, że nie powinno mi to schlebiać, ale schlebiało. Schlebiał mi też fakt, że pierwszy raz od dawna ktoś fascynuje się czymś więcej niż moim opakowaniem, ładną twarzą. Słowami "wcześniej widziałem, Twoją inteligencję, ale jej nie doceniłem", dopieścił mnie ustami bardziej niż minionego wieczoru. Z resztą nie musiał nic mówić. Czytanie z jego twarzy opanowałam do perfekcji.
Określiłabym go do niedawna przyjacielem, wspierającym i czułym, osobą, której przecież nigdy nie chciałam zranić, której nie kocham, przez którą zerwałam z chłopakiem, by teraz mieć posiekaną sałatkę owocową zamiast mózgu. Sałatkę stojącą zdecydowanie za długo i ulegającą już pierwszym procesom samotrawienia. Sok z niemoralności spływa po jej brzegach, a ja wciąż nie mam odwagi by zdecydować czy ją posprzątać, czy też potraktować jako eksperyment biologiczny, bez próby kontrolnej.
Obustronna nienazwana relacja trwała od historii pewnego trójkąta okraszonego smakiem ostrego pomarańczowego kremu. Liczba miesięcy nie jest do końca w niej znana, lecz śmiałą tezę wysnuję jeśli uznam, że w początek były zamieszane chłodne styczniowe wieczory. Łza mi się kręci, gdy myślę, że mój związek miał jeszcze przed sobą tyle zerwań i szans przetrwania. Tak bardzo go kochałam. Albo kocham. Albo tylko tęsknię za poczuciem bycia czyjąś, w świecie kapitalistycznej własności.
Ten, który kocha, powinien dzielić los tego, kogo kocha.- rozdział 32, Mistrz i Małgorzata
Michał Bułhakow
Zauważyłam.
Ludzie dziś nie czytają. Nie umieją czytać, bo choć widzą i składają litery, to przestali rozumieć słowa.
Ludzie dziś nie czytają. Nie umieją czytać, bo choć widzą i składają litery, to przestali rozumieć słowa.
Mój Kochany nie lubił książek, Mój Kochanek je uwielbiał. Czytanie "Boskiej" z Nim rozpoczęło nasz za długo trwający flirt. Książki to jednak zboczona sprawa.
Może za jakiś czas spróbuję jednak zacząć od początku. W końcu dla niektórych to może być ważne, choć wątpię, by ktokolwiek, kiedykolwiek tu zawędrował.
13 komentarze
Cieszę się, że nie mam miłosnych problemów, które bardzo mnie przytłaczają.
OdpowiedzUsuńTakie historie dopadają z zaskoczenia, bez względu na wiek. Trzeba nauczyć się dystansu do mężczyzn i spraw z nimi związanych. Życzę wielu uniesień i pozytywnych wrażeń oraz jak najmniej rozterek i dołków. Dzięki za wizytę na moim blogu. Skoro lubisz czytać, zapraszam do przeczytania moich opowiadań, szczególnie tego, pt. :"Dlaczego?"
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNie mam bloga na blogspocie, jestem tylko w g+
UsuńNie wiem, czyj post czytałaś, na pewno nie mój. "Zapisane w locie" na Onecie, to mój jedyny blog.
http://czarownica-z-bagien.blog.onet.pl/
Pozdrowionka :)
W sumie nie wiem, co chciałabym Ci napisać. Na pewno nie chciałabym potępiać, a raczej napisać, ze Cię rozumiem.
OdpowiedzUsuńSama niejednokrotnie byłam bliska zaplątania się w "ponad przyjacielską" relację, ale za każdym razem, w ostatniej chwili udało mi się wycofać, uciec. Nigdy nie pozwoliłam nikomu przedrzeć się przez tę granicę i dlatego nadal, wciąż i nieustannie jestem z moim B.
Jednocześnie wiem, iż jest to trudne i wymaga ogromnego wysiłku - gdyż moja K. na takiej właśnie relacji poległa.
Nie wiem czy mój komentarz coś zmieni, ale pamiętaj - rozumiem Cię.
Zdrady są trudne do akceptacji, trudno się po nich żyje. Myślę jednak, że gorszą zdradą niż ta wobec drugiego człowieka, jet zdradzić samego siebie. A dzieje się tak za każdym razem, gdy gwałcimy własne wartości. To wtedy, gdy moją najwyższą wartością jest rodzina, a ulegam presji i prośbom pracodawcy i zostaje po godzinach. Gdy najwyższą wartością jest wolność, a zniewalam siebie opiniami innych. Gdy najwyższą wartością jest pasja, a nie dbam, by mieć na nią czas.
OdpowiedzUsuńZdrady dokonujemy zawsze z jakiegoś powodu. Dotarcie do tego powodu daje możliwość zrozumienia siebie samej. Piszesz, że Twój K nie lubił czytać, tamten kochał, a dla Ciebie czytanie książek jest ważne. Niespełniona potrzeba posiadania wspólnej pasji może i często pcha do zdrad (różnie rozumianych). Myślę, że ta smutna historia dała Ci dużo dobrego w myśl zasady nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Pozdrawiam cię serdecznie, ślę moc. Vika
Książki to zdecydowanie zboczona sprawa :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZastanawiam się nad losem tej sałatki owocowej
OdpowiedzUsuńoczywiście to twój wybór, ale eksperyment chyba nie
jest takim złym pomysłem. Poza tym, każdą rzecz da się
posprzątać :)... w mniejszym lub większym stopniu ale
kro nie ryzykuje ten.. coś tam. Nie pamiętam tego powiedzenia, ale
na pewno było motywujące i zachęcające do kierowania się
swoimi uczuciami ;)
pozdrawiam cieplutko myszko :*
fajny blog :)
OdpowiedzUsuńobserwuje i zapraszam do obserwacji :)
ddeity.blogspot.com
Bardzo chcę przeczytać Mistrza i Małgorzatę :)
OdpowiedzUsuńżyczę Ci, ażebyś poukładała wszystko w swoim życiu i głowie. Trzymam za Ciebie kciuki.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam post dwa razy. I tak siedzę i myślę co napisać i nie mam pojęcia. Temat trudny, napisane rewelacyjnie, a przeżyte za pewne z bólem. Niestety słowo pisane lubi zawiłe i ciężkie historie.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci dużo wytrwałości żeby przetrwać złe chwile, niestety miłość to trudny temat
OdpowiedzUsuń